Dookoła nic ciekawego, toteż prę do przodu
bez przerw na zdjęcia. Sap sap, i
końcu jest! Polana Stokłosica, a
ilość gawiedzi na niej przyprawia o zawrót głowy. Moim oczom ukazuje się istny
festiwal golonki i piwa. Postanawiam ominąć to jak najszybciej. Śmiecham
widząc tłumy garnące się, by zjechać na
dół. Nigdy nie pojmę dlaczego ludzie wolą stać przez pół godziny w oczekiwaniu
na kolejkę, podczas gdy w tym czasie spokojnie dokulaliby się na dół. I
zupełnie za darmo. No i spaliliby trochę kalorii po goloneczce.
Do Czantorii planowo jeszcze pół godziny, ruszamy więc!
Ach,
to jest właśnie to, za co kocham góry,
błogi spokój i cisza na szlaku! <3
Muszę przyznać, że już dawno nie widziałam takich pielgrzymek na
szlaku. Bydło, bydło wszędzie.
No i szczytujemy. Okazuje się, że aby posmakować
czantoryjskich widoków trzeba zapłacić.
Prychamy i
lecimy szukać estetycznych wrażeń po
czeskiej stronie. Trafiamy na całkiem miłą polanę nieopodal schroniska, skąd można podziwiać
wcale urocze widoczki. Choć dupy nie
urywają.
Postanawiamy zahaczyć o ten czeski przybytek, liczę, że uda
mi się dorwać Kofolę, napój bogów. Połączenie smaku coli ze smakiem kropli
żołądkowych zawsze na propsie. Kupuję
litrową butlę i do tego bylinkovy caj w pakiecie, najdziwniejsza z oferowanych tam herbat,
muszę spróbować. Nieufnie wącham specyfik, odrzuca mnie, ale wypijam dzielnie, bo
przynajmniej rozgrzewa, a pieruńsko mnie przewiało na tej Czantoryi. Nie ma
sensu dalej wędrować, słońce powoli chyli się ku zachodowi.
Cheatujemy i zbiegamy stokiem, nogi same pędzą, kamieni
dużo, więc trzeba uważać, by nie wyrżnąć na ryj. Gdy dochodzimy do auta jest już prawie
ciemno. Po tej wyprawie przypomniałam sobie, czemu nigdy nie szalałam jakoś szczególnie za
Czantorią.
I adekwatna muzyczka:
http://www.youtube.com/watch?v=9SxjvpcSTz4
I adekwatna muzyczka:
http://www.youtube.com/watch?v=9SxjvpcSTz4
Ciuuuuult :D już drugi tekst ;p, na końcu ino brakuje jeszcze podsumowującego suchara z wyprawy ;]
OdpowiedzUsuńO matko, też nie cierpię takich tłumów! Dobrze, że podczas mojego zdobywania Czantorii było tam bardzo spokojnie. Jedna z dwóch super tras grzbietami z Ustronia do Wisły :D. Jedna przez Czantorię i Wielki Stożek, a druga właśnie przez Równicę, Trzy Kopce i Czupel.
OdpowiedzUsuńMiałaś naprawdę farta, wtedy momentami było trzeba się przepychać łokciami z tym niedzielnym bydłem ;< I te kobiety w złotych klapkach na obcasach cisnące do góry - bezcenne xD A to w weekend byliście, czy w środku tygodnia?
OdpowiedzUsuńTo było w dlugi weekend na Boze Ciało rok temu.
Usuń