poniedziałek, 2 stycznia 2017

Reaktywacja

To, że nie bylo mnie tutaj od ponad roku wcale nie oznacza, że nie chodziłam w tym czasie po górach, o nie. Właściwie to w ciągu ostatniego roku zrobiłam 135 km na górskich szlakach, co może nie jest jakimś ogromnym wyczynem (właściwie to żadnym wyczynem), ale chyba moim osobistym rekordem. Pojechałam wreszcie w moje wymarzone Gorce, zaliczylam wschód słońca na Babiej (mogę umierać!), właściwie przy okazji każdej wycieczki jakimś cudem udawało mi się wstać na wschód (nooo, prawie, ale o tym poczytacie w relacji z najświeższej wyprawy) nawet mimo hektolitrów spożytego przed snem wina, a także upolowałam złotą górską jesień, co w tym roku graniczyło z cudem! Przez kilka miesięcy miałam z okna widok na Karkonosze i choć niestety nie udało mi się w nie jeszcze zawitać, to jednak wreszcie mogę powiedzieć, że widziałam je nie tylko na zdjęciach ^^ Udało mi się kilkukrotnie zwiedzić Pragę, gdzie wspięłam się na wzgórze Petrin (300 m) więc od biedy wciąż pozostajemy przy górskiej tematyce bloga.  Poza Pragą zawitałam do kilku czeskich hradów i liznęłam czeskich Stredohor, w które z całą pewnością jeszcze kiedyś się wybiorę. Zainwestowałam też w lustrzankę, więc wreszcie przestałam pstrykać widoczki tosterem czy kalkulatorem. Niestety mimo tych wszystkich sukcesów wciąż nie udało mi sie pokonać mojego wewnętrznego lenia, który skutecznie powstrzymywał mnie przed wstawianiem tutaj nowych postów, no ale oszukuję się, że może tym razem uda mi się być bardziej systematyczną. W chwilach zwątpienia może pomoże mi Shia https://www.youtube.com/watch?v=ZXsQAXx_ao0

Poniżej kilka widoczków z moich ostatnich wypraw, a ja spinam poślady i zabieram się do pisania relacji z ostatniej, zimowej wyprawy na Rysiankę i okolice.
Jestem naprawdę ciekawa, czy jeszcze ktoś to czyta xD